Turystyka z dzieckiem w plecaku – co warto wiedzieć, zanim ruszysz w góry z maluchem

Turystyka z dzieckiem w plecaku – co warto wiedzieć, zanim ruszysz w góry z maluchem

„Z dzieckiem w góry? Serio?” – jeśli usłyszałeś to choć raz, to znaczy, że jesteś na dobrej drodze. Bo choć pomysł może się wydawać szalony, to właśnie takie wyprawy zapamiętuje się najlepiej. Jasne, z maluchem (albo i dwójką) nic nie pójdzie według planu – ale to nie znaczy, że nie warto. Wręcz przeciwnie. Góry wciągają, a dzieci chłoną przygodę jak gąbka. Trzeba tylko trochę inaczej to wszystko poukładać.

Górska wyprawa z dzieckiem rządzi się swoimi zasadami. Inne tempo, inne potrzeby, inne awarie po drodze. I zdecydowanie inne motywacje („bo tu miał być lizak”). Dlatego zanim załadujesz plecak, przypniesz nosidełko i ruszysz na szlak – dobrze wiedzieć, na co się piszesz. Poniżej znajdziesz praktyczne wskazówki, które mogą oszczędzić Ci nerwów, a dziecku… płaczu przy trzecim zakręcie.

Spis treści:

  1. Nosidełko turystyczne – co warto wiedzieć, zanim założysz je na plecy
  2. Jak dobrać trasę pod dziecko – od pierwszych kroków po „nie chce mi się iść”
  3. W co ubrać dziecko w góry – od niemowlaka po szkolniaka
  4. Jak nie zniechęcić dziecka do gór – tempo, motywacja i trudne momenty
  5. Co naprawdę warto mieć w plecaku – lista przydatna niezależnie od wieku dziecka
  6. Podsumowanie – przygoda w górach pisana wspólnym tempem

 

1. Nosidełko turystyczne – co warto wiedzieć, zanim założysz je na plecy

W górach z maluchem nie ma miejsca na przypadek. Jeśli planujesz wędrówki z dzieckiem, które jeszcze nie chodzi albo chodzi, ale w tempie ślimaka z zadyszką – nosidełko turystyczne szybko stanie się Twoim najlepszym przyjacielem. Ale uwaga – nie każde będzie wygodne. Ani dla Ciebie, ani dla dziecka. Najważniejsze, by nosidło miało solidny stelaż, regulowany system nośny (czyli pasy biodrowe, naramienne i piersiowe, które naprawdę można dopasować do siebie), oraz miejsce na zadaszenie – bo w górach słońce potrafi przygrzać znienacka, a deszcz nie uprzedza. Warto też sprawdzić, czy dziecko ma odpowiednie podparcie pod nóżki i plecy – tu nie chodzi tylko o komfort, ale o bezpieczeństwo, zwłaszcza przy dłuższych trasach.

Drugą sprawą, o której często się zapomina, jest... trening. Serio. Samo nosidełko może ważyć 3–4 kg, do tego dziecko, woda, kurtka, przekąski, pieluchy – robi się z tego mały turystyczny plecak z silnikiem i humorem. Zanim ruszysz w góry, przetestuj wszystko na spokojnie – weź dziecko na spacer po parku, pochyl się, schyl, przejdź się po schodach. Sprawdź, czy coś Cię nie obciera, czy jesteś w stanie je samodzielnie założyć i zdjąć. Dobre nosidło powinno dawać Ci poczucie stabilności, a nie walki o równowagę przy każdym kroku. I ostatnia rzecz – nie licz, że dziecko prześpi całą drogę. Czasem posiedzi 15 minut, potem będzie chciało „na dół”. To normalne. Dlatego planuj trasę z dużym zapasem czasu i elastycznością. Bo góry nie uciekną, a komfort psychiczny (Wasz obojga) jest ważniejszy niż szczyty.

 

 

2. Jak dobrać trasę pod dziecko – od pierwszych kroków po „nie chce mi się iść”

Najczęstszy błąd to planować trasę „jak zawsze, tylko z dzieckiem”. Tymczasem już dodanie jednego małego człowieka do ekwipunku zmienia absolutnie wszystko. Czas przejścia? Możesz spokojnie podwoić. Przerwy? Co pół godziny, nie rzadziej. I nie – niekoniecznie wtedy, kiedy Ty planujesz, tylko wtedy, kiedy np. kamyk w bucie okazuje się kwestią życia i śmierci. Dlatego zamiast patrzeć na liczbę kilometrów, lepiej zadać sobie pytanie: ile przygód jesteśmy w stanie wspólnie przeżyć po drodze?

Dla najmłodszych dzieci, tych w nosidle, nie musisz wybierać trasy zupełnie płaskiej – choć warto unikać zbyt długich podejść bez cienia. Tu bardziej chodzi o Twój komfort i wydolność, bo to Ty będziesz dźwigać. Z kolei z dzieckiem, które już chodzi, trasa musi być przede wszystkim ciekawa. Nie długa, nie efektowna, ale interesująca. Potok, przez który można przejść po kamieniach. Drewniana kładka. Mały wodospad. Kamień w kształcie smoka. Dzieciaki nie potrzebują wielkich panoram – one potrzebują „czegoś do zapamiętania”.

Warto też pamiętać o trasach, z których można łatwo zawrócić lub zrobić pętlę. Jeśli masz dziecko w wieku szkolnym – powiedzmy, 7 do 11 lat – sprawdzi się też opcja „celu”, ale nie zawsze musi być to szczyt. Schronisko, gdzie można kupić herbatę i naleśniki. Tablica edukacyjna po drodze. Punkt widokowy z lunetą. Albo nawet... głaz, o którym wcześniej opowiedziałeś jakąś historię. Czasem chodzi tylko o to, żeby miało po co iść.

I jeszcze jedno – zostaw przestrzeń na zmianę planów. To nie porażka, jeśli wrócicie wcześniej albo zmienicie kierunek. Wspólna wędrówka z dzieckiem to nie wyścig. To sposób spędzania czasu razem. W tempie, które nie zawsze jest Twoim tempem. Ale właśnie dlatego może być tak cenne.

 

3. W co ubrać dziecko w góry – od niemowlaka po szkolniaka

Zasada „na cebulkę” działa u dzieci równie dobrze jak u dorosłych – ale z jednym „ale”: dzieci szybciej się przegrzewają i równie szybko marzną. Dlatego ubierając malucha w góry, lepiej unikać grubej warstwy na start i postawić na rzeczy, które łatwo zdjąć, schować do plecaka, założyć z powrotem… i tak w kółko. I nie ma co się łudzić – jeśli idziecie całą rodziną, to właśnie Ty zostaniesz mistrzem logistyki odzieżowej: „Mamo, chce mi się zimno! Tato, gorąco mi!”

Dla maluchów w nosidle najważniejsze jest, że same się nie rozgrzeją. One siedzą. Czasem śpią. Wiatr na grzbiecie, słońce w twarz – to wszystko mają na biernie, więc potrzebują nieco więcej osłony niż dorośli. Przydadzą się:

  • cienka bielizna termoaktywna (odprowadza pot, nie grzeje niepotrzebnie),
  • warstwa polarowa lub lekka bluza,
  • kurtka przeciwwiatrowa lub softshell z kapturem,
  • czapka i okulary przeciwsłoneczne (tak, nawet dla roczniaka),
  • i obowiązkowo osłona na nogi, np. cienkie spodnie z dłuższą skarpetą, bo nóżki w nosidle wystają i są pierwsze do zmarznięcia.

 

 

Kurtka typu softshell Alpine Pro Ezoro – chroniąca przed wiatrem i pierwszym deszczem. Dostępna już w rozmiarach od 104-110. Będzie świetnym rozwiązaniem dla małych i dużych dzieci

 

Z kolei starszaki (5+, 8+, 11+) bardzo często chcą się ubrać „po swojemu” – i warto dać im w tym trochę przestrzeni. Ale dobrze mieć w plecaku:

  • coś od deszczu (nie musi być kurtka, może być lekka peleryna),
  • zapasowe skarpety (bo woda w bucie to koniec świata),
  • cienką czapkę lub buff – chroni zarówno przed słońcem, jak i wiatrem na grani.

 

I taka rada z praktyki: lepiej ubrać dziecko nieco za lekko i szybko dorzucić bluzę, niż przegrzać od startu. Dzieci, które się pocą, marudzą, zdejmują wszystko na raz i kończą z katarem po dwóch dniach. A przecież nie o to chodzi.

 

Lekka i wodoodporna, a do tego chowa się w kaptur. Dziecięca kurtka przeciwdeszczowa Alpine Pro Noremo to część odzieży, której nie może zabraknąć w asortymencie Twojego dziecka

 

4. Jak nie zniechęcić dziecka do gór – tempo, motywacja i trudne momenty

To nie trasa jest największym wyzwaniem w turystyce z dzieckiem. Ani pogoda. Ani nawet ciężki plecak. Największe wyzwanie to dziecko, które nagle mówi „nie chcę dalej iść” – i naprawdę nie chce. Nie dlatego, że boli noga, tylko po prostu… bo nie. Bo zmęczone. Bo nudno. Bo miało być fajnie, a tu nic się nie dzieje. I wtedy nie pomogą ani najlepsze buty, ani najpiękniejsze widoki. Ale – i to dobra wiadomość – takim kryzysom można w dużym stopniu zapobiec. Trzeba tylko podejść do wyprawy jak do wspólnej przygody, a nie „realizacji planu”.

 

NIE GONIĆ. NIGDY

To trudne, szczególnie jeśli sam jesteś zapalonym piechurem, który lubi czuć tempo i przewyższenia w nogach. Ale przy dziecku – szczególnie kilkuletnim – Twoje tempo nie ma znaczenia. To ono nadaje rytm. Może i będzie to rytm człapania, stawania co 20 metrów i podziwiania żuka. Ale jeśli będziesz je poganiać, skończy się na zniechęceniu. Dzieci nie lubią, gdy coś „trzeba” – zwłaszcza, gdy to coś trwa kilka godzin.

 

DAJ COŚ DO ROBOTY

Wbrew pozorom dzieci nie nudzą się dlatego, że idą. Nudzą się, bo nie wiedzą po co idą. I tu możesz zadziałać zawczasu. Dla maluchów – zagadki, zgadywanki, „co to za ślad?”, „kto pierwszy znajdzie coś żółtego?”. Dla starszych – liczenie kroków, czytanie mapy, szukanie punktów orientacyjnych. Możesz też wymyślić jakąś narrację – że idziecie na wyprawę po skarb, że musicie zdobyć bazę, że szukacie tajemniczego kamienia. To działa dużo lepiej niż „idziemy na szczyt”.

 

ZATRZYMYWAĆ SIĘ. NIE TYLKO WTEDY, GDY JĘCZY 😉

Zatrzymuj się, zanim dziecko o to poprosi. Nawet na minutę, nawet bez powodu. Siądźcie na pniu, zjedzcie coś, pogadajcie, posłuchajcie ptaków. Te przerwy są częścią wędrówki, a nie tylko wymuszoną koniecznością. Zmniejszają zmęczenie, pomagają się wyciszyć, przywracają pozytywne emocje. I Tobie też się przydadzą – serio.

 

ZEJŚCIE TO TEŻ TRASA, CZASEM TRUDNIEJSZA

Często skupiamy się na tym, jak wejść. A przecież zejście, zwłaszcza dla dziecka, może być równie trudne, jeśli nie trudniejsze. Nogi już zmęczone, koncentracja mniejsza, łatwo o potknięcie. Zadbaj o to, by zostawić sobie energię i czas na powrót. Może pomóc jakiś „magnes na dół” – obiecane kakao w schronisku, lody w dolinie, albo po prostu fakt, że tam na dole kończy się wysiłek i zaczyna odpoczynek. Takie małe, ale skuteczne rzeczy.

 

5. Co naprawdę warto mieć w plecaku – lista przydatna niezależnie od wieku dziecka

Plecak rodzica w górach to nie ekwipunek – to mobilna baza ratunkowa, punkt gastronomiczny, przebieralnia i apteczka w jednym. I choć pokusa, by zabrać „wszystko na wszelki wypadek”, będzie duża – warto znaleźć złoty środek między gotowością a rozsądkiem. Bo im więcej niesiesz, tym mniej energii masz na bycie cierpliwym, a tej akurat na szlaku z dzieckiem potrzebujesz sporo.

 

Podstawowy zestaw powinien obejmować:

  • coś do picia (dla maluchów butelka lub bidon, dla starszaków najlepiej coś z ustnikiem, co łatwo sięga się samodzielnie)
  • lekkie przekąski, które nie rozpuszczą się w 5 minut (suszone owoce, chrupki kukurydziane, bułka – nic wymyślnego)
  • dziecięca kurtka przeciwdeszczowa, najlepiej lekka, która zwinie się w kaptur – deszcz w górach zaskakuje nawet, gdy na dole świeci słońce
  • czapka z daszkiem lub chusta, bo słońce na szlaku potrafi grzać nawet wczesnym popołudniem
  • cienka bluza i szybkoschnące spodnie dla dzieci w góry – mokra od potu lub strumyka odzież to przepis na marudzenie
  • chusteczki (dużo), mini apteczka (plastry, środek na ukąszenia, coś od bólu brzucha – choćby profilaktycznie)
  • i oczywiście: plecak dziecięcy na wycieczki, jeśli Twoje dziecko jest już na tyle duże, by nosić własne skarby (kamyk, dwie szyszki, pół paczki żelków)

 

Dziecięce spodnie z odpinanymi nogawkami Alpine Pro Nesco

 

Jedna rzecz, którą warto dodać niezależnie od wieku dziecka? Folia NRC albo mały koc termiczny. Zajmuje tyle co nic, a może się przydać w razie zmiany pogody czy odpoczynku w chłodnym miejscu. Do tego coś do siedzenia – kawałek karimaty, piankowa, składana podkładka, cokolwiek, by dziecko nie siadało na mokrej trawie.

A na koniec – coś, co przychodzi z doświadczeniem: spakuj siebie (i dziecko), tak, by mieć zawsze wszystko pod ręką. W górach czasem liczą się sekundy. Jeśli dziecięca kurtka przeciwdeszczowa leży na dnie pod wszystkim innym, to deszcz nie poczeka, aż ją wykopiesz.

 

6. Podsumowanie – przygoda w górach pisana wspólnym tempem

Turystyka z dzieckiem to nie jest przedłużenie samotnych wędrówek. To zupełnie nowy rozdział. Trochę wolniejszy, mniej przewidywalny, ale często też dużo bardziej barwny. Bo nawet jeśli nie dojdziesz tam, gdzie planowałeś, to może się okazać, że ta jedna przerwa przy strumyku albo patyk, który dziecko zabrało ze szlaku, zostaną z Wami na dłużej niż zdobyty szczyt.

Nie zawsze będzie łatwo. Czasem będzie zbyt gorąco, zbyt stromo, zbyt mokro albo po prostu „zbyt marudno”. Ale im więcej dasz przestrzeni na swobodę, śmiech i własne tempo – tym większa szansa, że dziecko naprawdę polubi góry. A może nawet wróci tu już kiedyś samo. I zabierze ze sobą własny plecak. I wspomnienie o tych pierwszych wspólnych krokach.

To, co dziś jest dla Ciebie „rezygnacją z ambitnej trasy”, może za kilka lat okazać się początkiem pasji. Bo dzieci nie muszą pokochać gór za widoki czy przewyższenia – one pokochają je za emocje. Za to, że było razem. Że nie padało zbyt długo. Że był termos z herbatą, naleśniki w schronisku i dłoń, która trzymała mocno, kiedy zrobiło się ślisko.

Warto spróbować. Nawet jeśli po pierwszym razie wrócisz zmęczony i będziesz mieć wątpliwości. Bo może za drugim razem pójdzie lepiej. A za trzecim – to dziecko samo zapyta: „Kiedy znów pójdziemy w góry?”

 

A może to nie my uczymy dzieci chodzić po górach – tylko one nas?

 

AUTOR : SEBASTIAN LIBAN, ALPINE PRO

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper Premium